piątek, 28 września 2007

Nouveau-(zu)riche

Idzie nowe. Zdecydowałem się na pokój. Będe mieszkał przy ulicy Letzigraben 124 w towarzystwie dwóch innych studentów: Michi Schiesser - Szwajcar na drugim roku budownictwa, ma chyba sporą część pokwitania jeszcze przed sobą ale bardzo sympatyczny i to on tam rządzi (ma obywatelstwo) i Pererik Andreasson - Szwed, robi doktorat z fizyki, nic więcej o nim na razie nie wiadomo. Przeprowadzka w niedzielę wieczorem. W poniedziałek Kamila i Peter wreszcie będą mogli zjeść śniadanie przy porządnym stole, bo na razie tylko przez sen czasem słyszę, jak około 7 rano, przed wyjściem na swoje budowy chrupią musli przy kuchennym stoliczku 65x65cm. Mam nadzieję, że uda mi się w miarę szybko przewieźć rzeczy z Baar od Joanny i Mikołaja (mieszkałem u nich przez pierwszy tydzień). Inaczej trzeba będzie wyciągnąć dżinsy z brudów i udawać, że to Diesel - luxury of dirt.
A teraz małe foto-story:

1. Oho, już czas! Mój niezawodny zegarek (to może być Rolex, ale nie wiem czy to nie jest przypadkiem Jung-hans) prezentuje się doskonale na tle Zuercher See. Oficjalnym sponsorem moich czasów w Szwajcarii są Joanna P. i Artur S., którzy ufundowali ten chronometr wyprodukowany w manufakturze Eweliny P. Dzięki!

2. Miejsce: Szwajcaria. Pierwszoplanową rolę odgrywają tu krowy, dostarczycielki mleka 3,7%. Bawię tu od niedawna, ale mam teorię, że to tłuste mleko jest zródłem tutejszego bogactwa, a nie 'przetrzymane' od lat trzydziestych złoto, jak twierdzą złośliwi. Nieco dalej kampus ETH na tle gór. Obok dźwig - w tym kraju budowanie to jak oddychanie.

3. Wykład. Zapisałem się na przedmiot 'Bauprozess: Ausfuehrung'. (pol. proces budowlany: budowa). Po krótkim wstępie na sali wykładowej rozdano studentom kaski i poszliśmy na plac, gdzie powstaje nowa hala sportowa ETH. Przez cały semestr będziemy zwiedzać różne budowy. Na szczęście jest wielu studentów z Niemiec, więc na pytanie kierownika: -Schwitzerduutsch geht's oder Hochdeutsch? nie tylko ja odpowiedziałem -Hochdeutsch, bitte.

środa, 26 września 2007

Znak pokoju


Znalezienie pokoju do wynajęcia w tym cudownym miescie nie należy do rzeczy łatwych. Przedwczoraj miałem umówione spotkanie na oglądanie pokoju na Pflanzschulstrasse 23. Oczywiście było to mieszkanie studenckie (niem. Wohngemeinschaft, w skrócie WG a wszyscy mówią 'wegie' - wymawia się jak 'koniec' po węgiersku >> vege) zamieszkane przez dwie szwajcarki. Dziewczyny studiują. Jedna budowę maszyn a druga biotechnologię. Korzystając z dobrej koniunktury urządziły sobie kasting na współlokatora. Zgłosiło się 120 osób. Przyszedłem 5 minut przed umówioną godziną a tam w srodku juz 15 kandydatów. Były specjalne ankiety do wypełnienia a na nich różne pytania, np:
-jakiej muzyki słuchasz?
-czy oszczedzasz wodę i prąd?
-co najchętniej robisz wieczorami?
-czy zachowujesz sie głośno podczas seksu?
-czy wolisz jeździć winda czy chodzić po schodach?
Ostatnie pytanie to była podpucha, bo przy drzwiach wejsciowych wisiała karteczka: prosimy o używanie windy. Także każdy, kto wybrałby schody z klucza 'młody, sprawny, wysportowany' przegrałby z klucza 'oho, to tupanie to student z czwartego zapomniał zapinki do roweru'.
Dziewczyny(jedna nazywa się Julia Schmocker)wiedziały, ze przyjdzie dużo ludzi i trudno ich będzie zapamiętać. Dlatego kazdy musiał sie narysować na odwrocie kwetionariusza. Poproszono też o przyniesienie przedmiotów, które ułatwiałyby zapamiętywanie osób.
Przyniosłem mój prezent pożegnalny - wódkę w piersiówce. Wszyscy próbowali i mówili, że pyszna. Kasting przegrałem.
***
Wczoraj z kolei byłem na innym zwiedzanio-kastingu. Patrzę, oglądam, w środku zaledwie ze dwunastu bezdomnych studentów, tu zmywarka, tu łazienka, tu balkonik, te meble zostają i tak dalej. Kiedy nagle słyszę: -Hallo Jaaaan! I remembering you of yesterday! (silny grecki akcent). Głos należał do Greczynki imieniem Joanna, która jak się okazało była najlepsza ze 120 kandydatów a teraz jej koleżanki wysyłają ją zamiast siebie do kolejnych WG. Wczoraj wieczorem spotkałem ją jeszcze w dwóch innych mieszkaniach.
***
Jeden z wczorajszych konkursów wygrałem, ale pokój jest daleko od szkoły, drogi i nie za piękny. Ale wezmę go, o ile nie wypali dzisiejszy, zilustrowany na zdjęciu lotniczym. Tani, podobno świetny i praktycznie na kampusie. Proszę wszystkich o modły do patronów wychodzenia z bezdomności!

wtorek, 25 września 2007

Wein


Szwajcarska metoda produkcji wina w kartonie polega na tym, ze sześć rzędów winorośli pakuje się w niebieską siatkę, a potem mocno ciągnie traktorem aż cały sok wypłynie. W tle miasto Zurych. A to wszystko ogladam po drodze do szkoły, jeśli jadę rowerem i jeśli dolina nie jest akurat przesłonięta niskimi chmurami. Kampus ETH Hoenggerberg leży na przełęczy i wjechanie tam na rowerze likwiduje zły cholesterol co najmniej ze stu hamburgerów.

piątek, 21 września 2007

Grützi!

Witam Panstwa!

Zgonie z zapowiedzia rozpoczynam dzialalnosc publicystyczna z uzyciem bloga. Na razie beda to raczej haiku niz epopeje, bo jestem zestresowany bezowocnymi poszukiwaniami pokoju do wynajecia i ostatnia rzecza, na ktora mam ochote, jest informowanie calego swiata o frustracji jaka to generuje. Poza tym jeszcze bez polskich znakow, bo pisze z komputera panstwowego na ETH. W przyszlym tygodniu juz podlacze laptop i bede mogl pelnosprawnie po polsku a na razie jeszcze musze uwazac, bo tu klawiatury maja y i z miejscami pozamieniane (QWERTZ).

I jeszcze kilka slow wyjasnienia dla osob, ktorym sie tylko przypadkiem kliknelo:
ten blog opisuje przygody mlodego polskiego architekta (Jan Strumillo), ktory wyruszyl do dalekiego kraju za gorami za lasami (Szwajcaria) i tam w miescie, gdzie bulki sa po dwa zlote (Zurych) uczy sie od slawnego austriaka (Dietmar Eberle) jak budowac piekne mieszkania. W zalozeniu autora/protagonisty blog skonczy sie happy endem o skali bollywoodzkiej gdzies w okolicach wrzesnia 2008.

I jeszcze sciezka dzwiekowa na dzisiaj: John Coltrane - Love Supreme (skupienie a jednoczesnie jakas niepewnosc taka i niepokoj, a mimo to swietna pogoda i ogolnie dreszcze rozkoszy tam slychac)